Zawsze wydawało mi się, że jednym z najbardziej
ekscytujących zajęć w świecie sztuki jest prowadzenie aukcji. Eleganccy,
dystyngowani ludzie w dynamiczny, ale opanowany sposób, wypowiadają kolejne
kwoty liczone w setkach tysięcy funtów/dolarów, znacząco spoglądają na
niezdecydowanych, kuszonych płótnami sławnych artystów kolekcjonerów, by
wreszcie z satysfakcją stuknąć młotkiem, mówiąc magiczną formułkę „SPRZEDANE”.
Właśnie relacja z aukcji w nowojorskim Christie’s otwiera
książkę „Siedem dni w świecie sztuki” autorstwa Sary Thornton. Autorka wybrała
siedem zagadnień-wydarzeń charakteryzujących różne oblicza międzynarodowego
art-worldu. Chociaż jeden z rozdziałów poświęcony jest akademii (Kalifornijskiemu
Instytutowi Sztuki i warsztatowym zajęciom z Michaelem Asherem), gdzie dominuje
studenckie bezkompromisowe, przepełnione idealizmem podejście do sztuki,
pozostała część opowieści Thornton skupia
się jednak przede wszystkim na rynku, kolekcjonerach i zdecydowanie bardziej
elitarnej twarzy artystycznej branży.