czwartek, 31 stycznia 2013

MUST READ: Sarah Thornton "Siedem dni w świecie sztuki"


Zawsze wydawało mi się, że jednym z najbardziej ekscytujących zajęć w świecie sztuki jest prowadzenie aukcji. Eleganccy, dystyngowani ludzie w dynamiczny, ale opanowany sposób, wypowiadają kolejne kwoty liczone w setkach tysięcy funtów/dolarów, znacząco spoglądają na niezdecydowanych, kuszonych płótnami sławnych artystów kolekcjonerów, by wreszcie z satysfakcją stuknąć młotkiem, mówiąc magiczną formułkę „SPRZEDANE”.



Właśnie relacja z aukcji w nowojorskim Christie’s otwiera książkę „Siedem dni w świecie sztuki” autorstwa Sary Thornton. Autorka wybrała siedem zagadnień-wydarzeń charakteryzujących różne oblicza międzynarodowego art-worldu. Chociaż jeden z rozdziałów poświęcony jest akademii (Kalifornijskiemu Instytutowi Sztuki i warsztatowym zajęciom z Michaelem Asherem), gdzie dominuje studenckie bezkompromisowe, przepełnione idealizmem podejście do sztuki, pozostała część opowieści  Thornton skupia się jednak przede wszystkim na rynku, kolekcjonerach i zdecydowanie bardziej elitarnej twarzy artystycznej branży.

„Siedem dni w świecie sztuki” to połączenie plotkarskiego magazynu z przewodnikiem turystycznym. Thornton sprawnie łączy mikro opisy oglądanych w trakcie „badań”  dzieł sztuki z notkami o… wyglądzie swoich rozmówców, pisząc na przykład o ekstrawaganckim wydawcy „Artforum International”, Knighcie Landesmanie (Landesman około metra siedemdziesięciu, ma na sobie odblaskowożółty garnitur i biało-żółty krawat w kratkę – nie da się go nie zauważyć) czy dyrektorce londyńskiej Whitechapel Gallery, Iwonnie Blazwick (z długimi blond włosami i promiennym uśmiechem, Blazwick podważa stereotyp zaniedbanego kuratora). Ten język wydaje się być adekwatny do opisywanego przez autorkę świata; trudno rozstrzygnąć, czy na tragach Art Basel więcej mówi się o nowych pracach Takashiego Murakamiego czy  torebkach bajecznie bogatych kolekcjonerek.

Gdzieś pomiędzy wierszami Thornton obnaża mechanizmy i system, zmuszający artystów do racjonalnego i… wyrachowanego myślenia o swojej karierze. Symbolem tego podejścia jest rozdział „Wizyta w pracowni” opisujący przygotowania do solowej wystawy Takashiego Murakamiego w Museum of Contemporary Art w Los Angeles.  System należącego do artysty studia działa jak doskonale zarządzana firma produkcyjna, gdzie najwyższa jakość artystyczna idzie w parze z perfekcyjnie przemyślaną strategią marketingowo-promocyjną. To właściwie bardziej przedsiębiorstwo niż atelier, a o tym, że mamy do czynienia ze sztuką, przypomina ekscentryczna i postać kapryśnego Murakamiego i truchtające za nim przestraszone stadko kuratorów. Wizja twórcy musi być ściśle sprzężona z business planem, ale efekty tej fuzji sztuki z ekonomią są – przynajmniej w przypadku Murakamiego – oszołamiające. Rozdział „Wizyta w pracowni” kończy relacja Thornton z odsłonięcia monumentalnej pracy „Oval Buddha”: Niekurwawiarygodne! – krzyczy kurator MOCA, Paul Schimmel na widok rzeźby.

Razem z Thornton zakradamy się jeszcze na targi Art Basel, do redakcji magazynu Artforum, za kulisy rozdania nagrody Turnera w Londynie i weneckie biennale. To intrygujący i dynamiczny portret świata sztuki i jego przedstawicieli. Struktura Siedmiu dni… wynika ze społecznych struktur świata sztuki – pisze autorka w zakończeniu. (…) W moich oczach świat sztuki nie jest świetnie funkcjonującą maszyną, ale grupą sprzecznych subkultur, które działalją według bardzo różnych definicji sztuki i często odczuwają wobec siebie nutkę wrogości. Wiele rozdziałów jest nie tylko dniem z życia różnych instytucji, ale także dniem spędzonym z różnymi grupami społecznymi. Reporterski ton sprawia, że książka Thornton to lektura pouczająca, ale przede wszystkim rozrywkowa. Ani się człowiek obejrzy, a siedem dni w art-worldzie mija…

Książka powstawała w latach 2004-2007 - okresie największego prosperity na rynku sztuki w dziejach, rekordów cenowych i wybuchu międzynarodowych karier artystów z całego świata. Kryzys ekonomiczny zweryfikował entuzjazm kolekcjonerów, co znacząco wpływa na zmiany funkcjonowania całej branży. „Siedem dni w świecie sztuki” to kapsuła czasu. Zamknęłam w niej niezwykły okres w historii sztuki, kiedy rynek przeżywał boom, frekwencja w muzeach gwałtownie wzrosła, a ludzie chętniej niż kiedykolwiek byli gotowi porzucić swoje etaty i nazwać się artystami – napisała we wstępie autorka. Być może Thornton zdecyduje się wkrótce napisać „post scriptum” do tej publikacji i opisać zmienne koleje losu świata targów i aukcji w czasach recesji.

Źródło cytatów: Sarah Thornton, Siedem dni w świecie sztuki, przeł. Magdalena Kuliś, wyd. Propaganda, Warszawa, 2011


Tekst: Marta Kabsch

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz