wtorek, 5 listopada 2013

ARANŻACJA W SŁUŻBIE OPOWIEŚCI - spotkanie z Agnieszką Pinderą

Pierwsze w nowym roku akademickim zajęcia w ramach Art in Practice poprowadziła Agnieszka Pindera, kuratorka, która wspólnie z Danielem Muzyczukiem odpowiada za tegoroczną prezentację w Pawilonie Polskim na Biennale w Wenecji. Tym razem tematem zajęć była przestrzeń ekspozycji. Pindera, używając przykładów ze swojego doświadczenia i projektów innych kuratorów, wskazywała na rozmaite funkcje, jakie spełnia architektura wystawy. 


Art in Practice z Agnieszką Pinderą (fot. K PICTURES)

Pierwszą z nich jest organizacja narracji. Pindera zwróciła uwagę na to, w jaki sposób projekt wystawy może materializować koncept stworzony przez kuratora. Tu przykładem stało się Biennale w Istambule z 2011 roku. Jego autorzy zaprosili do współpracy architekta. Jego zadaniem było zbudowanie przestrzeni prezentacji, której osią była postać Felixa Gonzalesa Torresa i pięć wybranych prac artysty. Tak powstał zbudowany z blachy falistej labirynt dzielący gigantyczną portową halę wystawową na szereg małych pokoików. Widz, błądząc po nim odkrywał kolejno pięć układających się w całość historii. Jednocześnie użyty materiał, tani i łatwy w montażu, nawiązywał estetycznie do dokowego otoczenia.


Obecnie Agnieszka Pindera działa jako freelancer; wcześniej należała do pierwszej ekipy kuratorskiej toruńskiego CSW „Znaki Czasu”. Stając przed zadaniem oswojenia zupełnie nowej przestrzeni, Pindera wraz z kolegami postanowiła nadać całemu parterowi gmachu funkcję rozrywkowo-komercyjną: znalazła się tam księgarnia, kawiarnia, biblioteka, kino i tzw. „pokój z kuchnią”, czyli miejsce dla programu publicznego. Projekt wnętrza powstał przy współpracy z Rygalik Studio. Tomek Rygalik wraz ze współpracownikami zaproponował zagospodarowanie pokoju meblami hybrydowymi; tanimi w produkcji meblo-rzeźbami, które w zależności od potrzeb zmieniają swoją funkcję. Tam też znalazła się „Kuchnia” Elżbiety Jabłońskiej, jedna z prac kolekcji CSW. W Pokoju z kuchnią odbywają się spotkania z artystami, koncerty oraz spotkania grup niezwiązanych bezpośrednio ze sztuką współczesną np. klubu młodych matek. Pokój z kuchnią stał się jednocześnie jedyną w Toruniu stałą wystawą współczesnego polskiego designu.

Elżbieta Jabłońska "Pokój z kuchnią" (fot. materiały
ze strony CSW "Znaki Czasu")

W tym samym budynku Pindera zrealizowała szereg wystaw, których kształt w znaczącym stopniu zdeterminowany został charakterem przestrzeni. Tak było choćby w przypadku wystawy „Melancholia sprzeciwu” zrealizowanej w tzw. Sali Kolumnowej CSW w Toruniu . Sala Kolumnowa to wysokie na 8 metrów pomieszczenie, w którym bardzo utrudniona jest np. prezentacja prac multimedialnych czy stworzenia widzom komfortowych warunków dla skupienia się na pojedynczym dziele. „Melancholia sprzeciwu” była pokazem części kolekcji Muzeum Sztuki Współczesnej w Antwerpii. Kuratorzy, Agnieszka Pindera i Daniel Muzyczuk, wybrali z niej prace artystów z byłego ZSRR. Inspiracją dla kształtu architektonicznego wystawy stała się komunałka, czyli przestrzeń często przymusowo współdzielona. Tak jak ludzie musieli współżyć w komunałkach, tak wybrane prace musiały „podzielić się” przestrzenią Sali. Jednocześnie kuratorzy wskazali na pojęcie orkiestracji – zmuszanie jednostek do mówienie jednym głosem. Dźwięki i obrazy wszystkich prac oddziaływały na widza jednocześnie, tworząc wspólny przekaz. Co więcej, tematy wielu prezentowanych dzieł dotyczyły pojęcia kolektywności, jak np. wspólne performance’y Kolektywnych Działań. Do budowy małej architektury użyto tanich, zwykłych materiałów (wideodokumentacja wystawy dostępna jest tutaj).

"Przeszłość jest obcym krajem" - widok ekspozycji
(fot. materiały ze strony CSW "Znaki Czasu")

Kolejną wystawę w CSW „Znaki Czasu” Agnieszka Pindera przygotowała we współpracy z holenderskim architektem Jeroenem de Vries. Pracując nad wystawą wybieram grupę słów kluczy, dominant, które będą fundamentem jej narracji – mówiła kuratorka. Może to być jedna praca, szczególna tematyka, czy estetyka danej pracy. Kolejne obiekty na wystawie Pindera określała jako „rozdziały” czy „bohaterów” budowanej przez nią historii, a samą ekspozycję jej opowiadaniem. Na potrzeby wystawy „Przeszłość jest obcym krajem” architekt zbudował osobną przestrzeń dla każdego artysty; podzielił ją za pomocą przezroczystych kurtyn zawieszonych na metalowych obręczach. Pierwsza praca na wystawie, wideo Johanny Billing, była dźwiękowym motywem przewodnim wystawy. Po raz kolejny, podobnie jak w przypadku „Melancholii sprzeciwu”, Pindera zdecydowała się zrezygnować ze słuchawek na rzecz polifonii. Dodatkowo przestrzeń wystawy była na potrzeby projekcji wideo maksymalnie wyciemniona, co budowało w galerii niecodzienny nastrój. Na pytanie o sposób ustalania z każdym z artystów sposobu prezentacji pracy Pindera odpowiedziała : Artysta zawsze dostaje ode mnie plan aranżacji, jest świadom, jak jego praca będzie prezentowana. Kurator nie powinien architekturą wystawy ingerować w samą pracę.

W tle fotografia z wystawy "Jak się staje, kim się jest" (fot. K PICTURES)
Kolejna wystawa kuratorowana przez Pinderę (tym razem w duecie z Mariką Zamojską) zamówiona została przez BWA w Tarnowie. „Jak się staje, kim się jest” oparta została na „legendzie” Tadeusza Kantora, który chodził w Tarnowie do gimnazjum. Aranżację wystawy kuratorki zamówiły u Roberta Rumasa, artysty, scenografa teatralnego i operowego, architekta wystaw m.in. w Muzeum Narodowym w Warszawie. Chciałyśmy estetycznie nawiązać do magazynu teatralnego, zakulisowego życia zapomnianych rekwizytów, gabinetu osobliwości i sztuki samego Kantora – wyjaśniła Pindera. Nie budowałyśmy żadnych dodatkowych ścianek, korzystałyśmy głównie z charakteru głównej sali BWA. A jest to przestrzeń niełatwa w aranżacji: wymiary ok. 10x10 metrów, „grill” z oświetleniem wiszący przy suficie, błyszcząca podłoga, która utrudnia pokazywanie prac wideo. Rumas zaproponował pokrycie jej szarym, neutralnym linoleum. Wystawa była bardzo gęsta; kuratorki na małej przestrzeni zgromadziły bardzo wiele prac. Pindera zwróciła tutaj uwagę na bardzo prozaiczną kwestię, jaką jest stworzenie dla osób pilnujących wystawy dobrych, przyjaznych warunków do pracy. To, jak będą przyjmowali gości na wystawie jest dużą częścią sukcesu projektu – tłumaczyła.

Zasłuchani uczestnicy Art in Practice :)
(fot. K PICTURES)

Zupełnie innym projektem była wystawa zamówiona u Pindery przez organizatorów trójmiejskiej imprezy „Parkowanie”. Tym razem kuratorka zmierzyła się z przestrzenią gdańskiego zoo i tematem świata zwierząt. Pindera uznała, że zamiast rozpraszać prace po ogromnym terenie zoo, lepiej skupić je w specjalnie na tę okazję wzniesionym pawilonie. Jego architektura inspirowana była amerykańskimi dime museums, czyli menażeriami z dziwami natury, architekturą zoo w Budapeszcie oraz pawilonami Galerii Serpentine. Mała architektura autorstwa Michała Paleja, podporządkowana została konkretnym pracom, które miały się w niej znaleźć. Budowla, z racji tego, że wzniesiona była na trwającą zaledwie dwa dni imprezę, miała być tania i łatwa w montażu; jej szkielet oparty był na rusztowaniu budowlanym. Innym celem organizatorów było zachęcenie do wejścia do środka dzieci, stąd wnętrze przypominało labirynt, miejsce „do odkrywania”. 


W tym roku Pindera zmierzyła się z marzeniem wszystkich kuratorów, czyli projektem dla Pawilonu Polskiego na Biennale w Wenecji. Ten również kuratorka określiła jako do pewnego stopnia działanie site specific. Kształt instalacji Konrada Smoleńskiego „Everything Was Forever Until It Was No More” wynikał z symetrycznej architektury pawilonu, która przez artystę i kuratorów została w dobitny sposób podkreślona. Kompozycja instalacji Smoleńskiego przypominała lustrzane odbicie lub system stereofoniczny. Niestety, funkcjonowanie pracy na jakiś czas zablokowali mieszkańcy pobliskich domów, którzy skarżyli się na dobiegający z pawilonu hałas.  Ta sytuacja z pewnością stanie się przestrogą dla wielu, szczególnie początkujących kuratorów, jako przykład na to, że projektując wystawy trzeba brać pod uwagę najróżniejsze, często zaskakujące uwarunkowania (wideodokumentacja wystawy dostępna na kanale VernissageTV).

Agnieszka Pindera opowiada o wystawie Konrada Smoleńskiego w Pawilonie Polskim w Wenecji
(fot. K PICTURES)
Ostatnim przedstawionym przez Pinderę projektem site specfic była porezydencyjna wystawa w fundacji Isolyatsia  w Doniecku. Jej areną była nieczynna fabryka materiałów izolacyjnych, a tematem - turborealizm. Słowo to jest nazwą lokalnego klubu pisarzy i nurtu w literaturze rosyjskojęzycznej w latach 90. Wystawa pomyślana została z ogromnym rozmachem, na jaki pozwalała kilkuhektarowa powierzchnia fabryki. Każdy artysta miał do dyspozycji jeden budynek, dobierany tak, by móc nawiązać do niego formalnie, bądź treściowo. Na przykład praca autorstwa Paula Chaneya pokazana w magazynie rezerw żywności dotyczyła problemu głodu i przeludnienia.

Część warsztatowa (fot. K PICTURES)
Tym razem zadaniem praktycznym dla uczestników Art in Practice było wcielenie się w rolę architekta wystaw i zaproponowanie kuratorce nowatorskiej wizji jednej z trzech omawianych wystaw. Pod uwagę należało brać rodzaj przestrzeni, charakter prac i medium, w jakim zostały wykonane, myśl kuratorską. Podczas warsztatu każda grupa musiała odpowiedzieć sobie na pytanie: Jakie doświadczenie proponujemy widzowi? Czy chcemy nim kierować czy dać mu możliwość samodzielnego wyboru ścieżki zwiedzania? Budować skomplikowaną scenografię czy korzystać z charakteru miejsca?

Tekst: Michał Suchora

Spotkanie z Agnieszką Pinderą odbyło się w Art Stations Foundation by Grażyna Kulczyk 2 października 2013 r. w ramach cyklu Art in Practice.


Część warsztatowa (fot. K PICTURES)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz